niedziela, 26 stycznia 2014

Chapter 8

Heey, no to macie :) Kolejny rozdziałek :)
No więc... żeby nie przedłużać... miłego czytania :))
*** 
*Oczami Emily*

Siedzę teraz na łóżku Harry'ego i rozmawiam z nim o jakichś głupotach.Dobrze czuję się w jego towarzystwie, zawsze mamy jakiś temat do rozmowy, a ostatnimi czasy bardzo się zbliżyliśmy. Niall w drugim końcu autokaru obżera się pizzą popijając... kakao? Tak, kakao. To po takich właśnie eksperymentach dziwi się, że w nocy ma mdłości niczym kobieta w ciąży i okropne bóle brzucha. Mówi wtedy, że między jego wnętrznościami jeżdżą robociki. Co za dzieciak. :)
Jednak fast-food'y trzeba będzie ograniczyć. Ograniczyć do minimum. Jak on to przeżyje?

                                                                ***

*5 dni później*

Zaczęłam pisać pamiętnik. Zapisuję w nim swoje przemyślenia, jakieś rymy, które w ciągu dnia wpadają mi do głowy i śmieszne anegdotki i powiedzonka chłopaków, a całkiem sporo tego. Czas leci tutaj dość szybko. To dzięki rozmowom z Harrym, przyśpiewkom Liama, wygłupom Nialla, humorkom Louisa i nieczęstym odpałom Zayna, który na co dzień jest dosyć poważny. Myślę, że tęskni za Perrie, spędzają ze sobą tak mało czasu. Są dla siebie stworzeni. Taka miłość rzadko zdarza się w tych czasach. Mają podobne poczucie humoru i gust.



Ale wracając do tematu to jeśli już uda im się spotkać to tylko i wyłącznie w towarzystwie natrętnych papparazzich. Oni są wszędzie. Ostatnim razem - jak opowiadał mi Zayn - zrobili im zdjęcia przez okno w łazience! Brak poszanowania jakiejkolwiek prywatności człowieka.
Z resztą, ja też tęsknię. Za Nadią. Operacja na szczęście się powiodła. Już nie nadarzam za tymi operacjami, zabiegami i wgl. Chyba nie mówi mi o wszystkich. Wiem, że za dwa dni otrzyma chemię. Za dwa dni również drugi koncert. Pierwszy odbył się wczoraj. Zabawa jak nic, wesoło, kolorowo, głośno. Wspaniale, to niesamowite przeżycie. Nie mogłam powstrzymać emocji i zaczęłam płakać kiedy chłopcy śpiewali LittleThings i Forever Young. Nocowaliśmy w jakimś hotelu, a dzisiaj rano ruszyliśmy dalej. Muszę też przyznać, że układanie włosów chłopców to sama przyjemność. Niejedna chciałaby ich potarmosić za te czuprynki. Tu trochę lakieru, tu lekki tapir (czasami mam chęć przyłożyć ich do wielkiego wiatraka, ahah Było by szybciej i naturalniej), grzyweczka w górę, grzyweczka w bok i jest okok. :) A co do Harry'ego - no zauroczył mnie. Jest taki miły, opiekuńczy, całkiem wrażliwy, ale też stanowczy, konsekwentny i nie lubi jak ktoś staje mu w drodze do celu.

                                                       ***

- Dobranoc ! - krzyczy Harry.

- Dobranoc skarbie - odpowiada Louis.

- Pa miśki. Do jutra - Liam.

- Jutro cały dzień wooolny - głośne westchnięcie Zayna.

- Taak, spróbuję przemycić frytki!!! - No kto jak nie Niall?

- Okeey chłopcy - spać! - musiałam wrzasnąć, bo inaczej by się nie uspokoili.


 



- Dobranoc ! - Harry.

- Dobranoc - Liam.

- Zayn, oddawaj mi moją kołdrę ! - Louis.

- A ty mój telefon ! - Zayn.

- A wiecie co jest w promocji w Nando's ? - Niall

- NIEE !!! - cała reszta wraz ze mną. Tak wygląda nasza noc. A wtedy dziwią się, że na próbach nie mogą ustać na nogach, a oczy im się kleją.

                                                          ***

*Następny dzień*


>Oczami Harry'ego<

- Proszę, proszę, proszę puść mnie! - błagała wiercąc się w moich ramionach kiedy uniosłem ją do góry. Słodka, niewinna Emy. Jestem nia zachwycony. Wyglada jak królewna. Puściłem ja. Puściłem i wtedy przypadkiem rozerwałem pęczek bransoletek na gumce, które nosiła na lewej ręce. Ogarnęło mnie dziwne uczucie. Złość, współczucie? Ból i niezrozumienie - na pewno.

- Emily, co to jest? - wskazałem na blizny, które wywołały we mnie tyle emocji. Milczała.

- Możesz mi zaufać - ponowiłem próbę nawiązania kontaktu szukając jej wzroku, który powędrował gdzieś między młodą parę pchająca wózek z rozwścieczonym dzieckiem w środku a kurierem próbującym wyciagnąć jakąś za pewne ciężką paczkę z tyłu swojego wozu. Delikatnie pocierałem kosteczki na jej palcach, aby dodać otuchy mojej małej zagubionej księżniczce, która momentalnie posmutniała.

- Miałam problemy. Ciągły stres... Nie radziłam sobie. -

- Do tego stopnia? - powiedziałem cicho.

- Na prawdę nie wiedziałam co robić. Ból to jedyne co przynosiło mi ulgę.

- "Najlepszym sposobem na ból jest jeszcze większy ból" - tak słyszałem to już gdzieś i stwierdzam z całą pewnością, że to złe przekonanie. Skarbie, wszystko da się jakoś rozwiązać, ale nie tak - spojrzałem na nią znacząco.


*Oczami Emily*

Powiedział do mnie 'skarbie'? Skarbie... skarbie.. skarbie - otrzeźwiej! Ale zrobiło mi się tak miło i jakoś cieplej na sercu. Poczułam, że jest przy mnie ktoś, komu mogę zaufać, powierzyć moje serce... bo mogę, prawda? Kocham go.Wiem, że to słowa o wielkim znaczeniu i trzeba wiedzieć kiedy i do kogo się je wypowiada, jednak:

- Harry, muszę Ci coś powiedzieć...

- No jeżeli chodzi o te cięcia to mam nadzieję, że chcesz mi obiecać, że to już nigdy więcej nie powtórzy. To bardzo niebezpieczne. Masz takie delikatne rączki. - pocałował wewnętrzną stronę moich dłoni. Serio, Harry? Serio? Teraz? Musisz mnie tak zawstydzać?

- Tak, daję Ci na to słowo, ale...

- Ale?

- Harry, ja... ja... zakochałam się w Tobie - no i poszło.

- Słucham?

- Tak. Kocham Cię - powiedziałam już dużo pewniej, a on... nie odzywał się. Stał przeczesując nerwowo swoje loki, które niedawno rozczochrałam. Patrzał się na mnie, nic nie mówił - zaczęłam płakać.

- Harry, proszę odezwij się. Przepraszam. Harry...




 

- Ja... - uśmiechnął się. Co do cholery? - Ja myślałem, że... uff, czuję dokładnie to samo do Ciebie. Bałem się do tego przyznać, ale ze mnie tchórz. Nie wiedziałem co pomyślisz. Skarbie - kocham Cię - kocham najbardziej na świecie. - W tym momencie nasze usta złączyły się w pocałunku. Nie wiem jak to się stało, ale zakochaliśmy się w sobie. Z resztą, co się dziwić? On jest moim aniołem stróżem, moją ostoją i połową serca.

- No więc... Emy, zostaniesz moją dziewczyną?

- Tak! Jestem taka szczęśliwa. Oczywiście, że tak.



Komentujcie xx

3 komentarze: