środa, 8 stycznia 2014

Chapter 7


Jeeju, dzisiaj okropny dzień w szkole. Napisałam kolejny rozdział, aby się jakoś odstresować, oderwać. Zapraszam do czytania :) Dziękuję za commenty pod poprzednim postem  ;)

~~


Zmęczona tym wszystkim wsunęłam się pod kołdrę, która delikatnie ułożyła się wzdłuż linii mojego ciała. Momentalnie odpłynęłam do kolorowego, spokojnego i jakże odprężającego świata snu.



*Następnego dnia*


Wstałam o 8.30, wypoczęta jak nigdy. Nocą otrzymałam niebywałe siły. Uświadomiłam sobie, że czas się ogarnąć. Kąpiel, makijaż, legginsy w panterkę, delikatny wydłużany z tyłu biały sweterek z czarnym krzyżem na przodzie i czerwone Vans'y. Gotowa na walkę z okrutnym życiem miałam właśnie wstawić wodę na herbatę, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam, otworzyłam i co ujrzałam? Dwie mordki, na których istniał wielki zaciesz.



- Pakuj się. Masz czas do 16.00, o 17 meldujesz się przy barze Nando's - wyrwał na jednym wdechu Niall. Byłam nieco zdezorientowana. Co ja mówię? Stałam jak głupia. Otwierałam usta i zaraz je zamykałam nie wiedząc co powiedzieć.


- Spokojnie Horan, spokojnie - Harry poklepał go po plecach i zwrócił się do mnie:


- Pamiętasz moją rozmowę z Niall'em na temat naszej fryzjerki?


- No tak, coś tam słyszałam. Odeszła.


- I pewnie pamiętasz też naszą wczorajszą rozmowę? - trochę spoważniał.  - więc mam dla ciebie propozycję. - ten cyniczny uśmieszek, zawsze mnie bawi, ale w teraz trochę mnie przeraził...


- Taa, oczywiście, że pamiętam... Jaką propozycję?


- Rozmawialiśmy z naszym menagerem i masz tę pracę. Jedziemy dzisiaj w trasę. Wiem, to może być dla Ciebie lekki szok... i całkowita zmiana.. no ale, nic Cię przecież tutaj nie trzyma i w ogóle, no wiesz. Pomyśl, możesz całkowicie odmienić swoje życie. Będziesz częścią naszego zespołu, naszej rodziny.


- ...


- Emy? Co ty na to? Chyba Cię nie przestraszyliśmy? No powiedz coś, proszę. - Nie mogłam nic wydukać, a Niall był wyraźnie rozbawiony tą sytuacją.


- Uznamy to za potwierdzenie, hotel opłaciłem do jutra, więc dużo nie tracimy. - powiedział Niall i się zaśmiał. Harry mu zawtórował po czym rzucił:


- O 17.00 meldunek, pamiętaj!



*Oczami Harry'ego*


Mam nadzieję, że ta propozycja ucieszyła Emily i choć po cząstce rozwiąże jej problemy. Ja jestem zadowolony, Niall również. Widziałem te światełka w jego oczach kiedy wychodziliśmy z jej pokoju - wyrażały szczęście. Louis był trochę sceptycznie  nastawiony, na szczęście Zayn go przekonał.



*Oczami Emily*


Kiedy już wyszli po chwili zadałam sobie pytanie: "Co to było?! :o"  A potem spojrzałam na zegarek i była 13.45, nie miałam czasu się zastanawiać. Teraz juz wiem - zaryzykuję. Harry miał rację, no bo w końcu nie mam nic do stracenia, nie tutaj. Taka okazja bez zwątpienia już nigdy więcej się nie powtórzy. Cholera, szkoda tylko, że tak późno się o tym dowiaduję, bo muszę się spakować. Niewiele tego mam, więc pójdzie w miarę szybko.

...

Podczas pakowania  miliony myśli plątały się w mojej głowie, z resztą tak jak setki moich kolorowych apaszek i pasków do spodni - one zawsze muszą się poplątać - mimo wszystko bardzo cieszyłam się z wyjazdu i tego, że będę bliżej Harry'ego i Niall'a. A czas nie będzie na mnie czekał, trzeba wyjść na przeciw przyszłości. To my jesteśmy kowalami swego losu.


                            ***


Już niecała godzina dzieliła mnie od spotkania z chłopcami. Zamówiłam taxi i już parę minut później stałam w jednym z gigantycznych korków, które są tutaj po prostu normą. Te wielkie ulice, autostrady, setki, tysiące samochodów przemieszczających się po nich gęsiego, wolno jak żółwie.

Przypomniało mi się teraz, że miałam zadzwonić do siostry, zapytać jak się czuje i w ogóle. Wiem już, że jedna operacja niestety nie wystarczy, aby całkiem pozbyć się guza, bo są przerzuty. Niestety - chemia. To przykre, ale życie jest okrutne... Żałuję, że nie mogę być teraz przy niej, że nie mogę jej wspierać. Przez całe życie miałyśmy dobry kontakt, byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami. Kocham ją, bardzo ją kocham i chciałabym ja chronić, ale nie potrafię. Nie w tej sytuacji ;/ Kiedy myślę jak ona cierpi - chce mi się płakać. Dlaczego ja nie mogę być na jej miejscu? Mną i tak się nikt nie przejmuje...



*Pół godziny później*


16.50 - no nieźle. Jestem nawet przed czasem. Przez chwilę się zawahałam zanim otworzyłam drzwi knajpki i w sumie nie wiem dlaczego, bo przecież chciałam tego. Chciałam tej pracy, wymarzonej pracy. Lepszej nie znajdę.

Jeszcze nigdy nie byłam w tym słynnym barze, dlatego zdziwiło mnie, że to małe skromne pomieszczenie może byc tak przytulne i idealne do chwilowego odpoczynku, odprężenia się. Piękne, brązowe lakierowane stoliki. Na każdym stał mały wazonik z bukiecikiem kolorowych kwiatów. Czerwone firanki dodawały ciepła i pomniejszały optycznie ogromne okna, zasłaniając je do połowy. Podłoga w biało czerwoną kratkę, wspaniała mozaika. Śmiesznie, ale ślicznie, wesoło - tak - pomieszczenie urządzone z klasa, ktoś miał dobry gust. Nie dziwię się, że Niall lubi tutaj tak często przebywać. :)  Zilustrowałam bar wzrokiem i przy jednym ze stolików ujrzałam ICH. Byli tacy weseli, uśmiechali się, gestykulowali, haha. Oni chyba nie mają żadnych problemów, nie wydaje mi się.


- Emily ! - Krzyknął Niall kiedy tylko mnie zauważył - Już jesteś ! Wspaniale. - Zaraz za nim Hazza pokiwał do mnie i uśmiechnął się wesoło.


Przywitałam się ze wszystkimi po kolei i usiadłam na wskazane przez Liam'a miejsce. Obok mnie zaraz zmaterializował się wysoki, dobrze zbudowany brunet z sheak'iem czekoladowym na tacy. Najwyraźniej chłopcy musieli już wcześniej zamówić, no i pewnie myśleli, że jak 'każda' dziewczyna lubię czekoladowe napoje. Mylili się, mój ulubiony smak to waniliowy. :) Podziękowałam kelnerowi i zaraz zwróciłam się do chłopców o jakieś szczegóły dotyczące mojej pracy i tej całej trasy koncertowej.


- No więc będziesz naszą fryzjerką. Trasa składa się z dziesięciu koncertów. Taka krótka. Zazwyczaj zawierają one po co najmniej 30 występów, więc ciesz się, że na początek coś 'łatwego' - rzucił Zayn i puścił oczko. - Odbędą się one m.in. w Berlinie, Oslo, Madrycie oraz w Warszawie.


- Będziesz miała okazję odwiedzić rodzinę, bo zostajemy tam aż sześc dni - dodał Hazz, co niezmiernie mnie ucieszyło. Wpadne do Nadii, zobaczę jak się czuje i choć się tego bardzo boję to zamienię słówko, może nawet dwa z moją matką. Odwiedzę grób ojca, zapalę świeczkę, zostawie kwiaty. Po proszę go o wsparcie, wiem, że zawsze mogę na niego liczyć.


- No okey, jestem gotowa podjąć to wyzwanie. Mam tylko nadzieję, że sprostam waszym oczekiwaniom - zaśmiałam się zalotnie.


- Spokoojniee. Niall'owi walniesz jakiegoś niebieskiego irokeza i będzie dobrze - głośno zaśmiał się Lou.


- No racja, podołasz... Eeeeeej, chwilę, co ty powiedziałeś?! Zaraz dostaniesz!! - oni są tacy dziecinni, to urocze.


- Dobra chłopcy, spokojnie - dobrze, że Harry zakończył tę śmieszną kłótnię, bo zaraz na głowie Louis'a wylądowałaby porcja frytek z ketchupem, którą szykował się rzucić w niego Niall. - Czas się zbierać - wziął moje torby i powędrował do autobusu. Był ogromny. Miał 7 pojedynczych, chociaż trochę ciasnych pojedynczych łóżek. Takich śmiesznych - jak jakieś komory czy coś. Kolorowe lampki ledowe dodawały uroku ustrojonemu na żółto-czerwono tourbusowi, który przez najbliższe ok dwa miesiące będzie robił nam za dom. Otrzymałam swoją szafeczkę i łóżko. "Łazienkę" niestety będziemy dzielić między sobą. Na szczęście nie potrzebuję wiele, jestem dobrze zorganizowana jeśli chodzi o sprawy typu makijaż czy fryzura. ;) W rogu stały gitary. No tego można było się spodziewać. Reszta sprzętu i załogi jechała innym pojazdem...


C.D.N. :) Przypominam o komentarzach :) I byłabym wdzięczna, gdyby anonimki się jakoś podpisywały :)) xx




5 komentarzy:

  1. Jeju, świetne ! Znalazłam twojego bloga dzisiaj i jest naprawde świetny ! Z niecierpliwością czekam na następny rozdział i życzę weny ♡

    Natalie ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. ludzie komentujcie ;-;

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny ! Sory że nie zkomentowałam wcześniej ale nie miałam intetnetu :/

    OdpowiedzUsuń