wtorek, 18 marca 2014

Chapter 13

Ojeej, przepraszam - zawaliłam na całej linii, ale... problemy rodzinne, szkoła... Ciągły brak czasu oraz ostatnim czasem niestety również i weny. ;/ Ale dzisiaj mam dla Was new chapter. Może nie najlepszy ani najdłuższy, ale... ocenicie sami.

To co Koty? 5 commów i next? Tym razem postaram się wstawić go dużo szybciej xd



***
Około godziny 13 spotkaliśmy się z Paul'em. Chłopcy wszystko sobie wyjaśnili. W końcu to nie jego wina, a chłopaczyna wyglądał na naprawdę przestraszonego. No, ale koniec końców wszystko dobrze się skończyło i w wesołych humorach szliśmy właśnie do garderoby. Dwie godziny do koncertu, a przed bramkami czekają już setki fanek. (Jest małe zamieszanie z powodu przeniesienia koncertu w inne miejsce, ale na razie nie ma większych kłopotów. Wszyscy cieszą się, że występ nie został odwołany) Krzyczą imiona chłopców i śpiewają na przemian. To takie wzruszające. Przez 3 lata osiagnąć więcej niż nie jedna gwiazdka przez całe życie. Kiedy tak na nich patrzę - nie mogę uwierzyć, że dostałam się do ich świata, jestem jego częścią, jestem taka szcz...

- Auuaa! - Zdezorientowana i wybita z myśli rzuciłam wzrokiem na dziewczynę równą mi wzrostem, która trąciła mnie ręką. Na pewno przypadkiem - Heej, nic się nie stało. - Zareagowałam uspokajając ją.

- A właśnie, że się stało głupia zdziro! - Tego się nie spodziewałam
aczkolwiek zachowałam zimną krew. Dziewczyna (młodsza ode mnie o parę lat jak śmiem wnioskować po rysach twarzy i posturze) ubrana w skąpe ciuszki patrzyła na mnie złowrogo oczekując jakiejkolwiek reakcji, kiedy już miałam coś powiedzieć ta uprzedziła mnie:

- Zabrałaś nam Harry'ego! Zabrałaś nam go! Myślisz, że możesz się tak pojawić i wszystko niszczyć?! Nie znoszę Cię, nie nawidzę, gardzę Tobą!! - Wykrzyczała mi prosto w twarz i kopnęła w nogę po czym zniknęła w tłumie równie niespodziewanie jak się pojawiła. Szybko odwróciłam się i ruszyłam prosto do łazienki. Chłopcy już dawno zniknęli z pola mojego widzenia. Na pewno już są w środku.

Ochlapałam twarz zimną wodą próbując ochłonąć. Usiadłam na podłodze opierając się o drzwi toalety i sunęłam ręką po obolałej nodze. A co jeśli tak będzie już zawsze? Nie, nie - one muszą się przyzwyczaić. Chłopcy nie będą wiecznie singlami. Każdy z nich kiedyś się ożeni, założy rodzinę. Nawet Niall... A zwłaszcza Niall. Rozumiem, że Directioners mogą myśleć, że Harry zmieni się przeze mnie, że może będzie poświęcał im mniej czasu, ale ja na to nie pozwolę. Wiem jak ważne są ich relacje z fanami. Wiem... Nie mają powodów do obaw... Nie mają...

Odchyliłam głowę do tyłu przymykając oczy i po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.

- Liam, jesteś tam? - To Zain.

- Zayn, przecież to damska toaleta. - Zmarszczyłam brwi i uśmiechnęłam się do siebie.

- No wieeem. Ciebie szukam. Ukrywasz się tu już 2o minut. Wszystko w porządku?

- Tak, musiałam poprawić makijaż.

- 2o minut... 2o minut.. 2o minut???!! Ehhh, dziewczyny.

Dla nich warto. Oj tak, dla nich warto trochę pocierpieć. Wspaniali faceci, są tego warci. Wstałam, poprawiłam make-up i chwiejnie wyszłam z łazienki. Na dworze było dzisiaj bardzo gorąco, duszno. Żar lał się z nieba, na szczęście w środku zainstalowano klimatyzację i kiedy przystanęłam obok jednego z wiatraków moje włosy uniosły się delikatnie do góry, a po ciele przeszedł lekki miły dreszczyk. Chłodny powiew wydarł z mojego ciała resztki smutku i goryczy oraz nieco otrzeźwił mój umysł, pozostawiając na ręce gęsią skórkę. Tego było mi trzeba. Momentalnie ochłonęłam i już znacznie spokojniejsza zapukałam do garderoby, z której po chwili usłyszałam ciche 'proszę'. To Harry męczył się z paskami przewieszonymi przez wieszak.

- Lou zaplątał je na supeł. - Kiwnął głową na czarny skórzany pasek - Chce ten, tylko ten. - Prychnął śmiesznie, najpewniej kpiąc ze swojej bezsilności i spojrzał na mnie błagalnie.

- Ok, ok. Pomogę Ci z tym... Ale najpierw powinieneś wciągnąć spodnie. Wiesz o tym, prawda?

- Noooo... -  Podrapał się po głowie i pociągnął za loki.

- Noooo...??... Spodnie też Ci wzięli?

-Niall...

- Oh doprawdy? Nie masz innych? No spójrz tylko, tam jest z 1o par podobnych. - Wskazałam ręką na wieszaki.

- Ale tamte pasowały do tej koszuli i butów. Jesteś kobietą, powinnaś to zrozumieć...

- Ale nie rozumiem Hazz, nie rozumiem.. Ughmm.

- To?

- Co 'to' ??

- No ja mam za nim lecieć?

- Haaaazz !

- Tak, też Cię kocham. - Cmoknął do mnie w powietrzu i znowu przeszył mnie tym wzrokiem, błagalnym wzrokiem. Nieźle to wyćwiczył, bo za każdym razem działa.

***

15 minut później po uporaniu się z paskami i spodniami, które znalazłam niedaleko garderoby (I dzięki Bogu, no bo Niall... Do cholery - to jest Niall! Gdzie ja niby miałabym, go szukać? On jest mistrzem w chowaniu się.) siedziałam na podeście za 'kulisami' sącząc sok marchewkowy. Ponoć ulubiony Louis'a, ale reszta nie widać, aby jakoś szczególnie za nim przepadała. Patrzyłam na rozbieganą załogę, która dociągała ostatnie już najdrobniejsze rzeczy przed wyjściem chłopców na zaimprowizowaną scenę. Liam śmiał się nawet, że po a nawet może i w czasie koncertu koniecznie muszą zagrać w nogę. 


C.D.N. ;))

~~ Lots of love kochani <3