piątek, 21 lutego 2014

Chapter 12

No czyli nie mogę liczyć nawet na 6 komentarzy? No trudno, mimo wszystko rozdział jest, bo robię to z pasjii. Piszę, bo lubię. :)) No więc... kolejny pościk specjalnie dla Was z dedykacją dla osób, które skomentowały poprzedni post :))



~~
 





**Tamten wieczór zapamiętam do końca życia. Przy Harry'm czułam się jak księżniczka. Robił wszystko, aby było mi dobrze. Wiedział, że się krepuję, więc dodawał mi otuchy. Jako że to był mój pierwszy raz, pokierował mną i był cierpliwy. Nie myślał tylko o sobie, ale również dawał. Dawał i odbierał, bo aby mnie uspokoić zaczął po cichu śpiewać 'I want' i przy każdym "Blow a kiss, take it back" udawał, że daje i odbiera mi całusa. Za dużo, stanowczo za dużo gadał, co mnie bardzo rozpraszało, jakoś dezorientowało i nieco krępowało. Jest taki pokręcony, ale to podkreśla jego urok. Kiedy pytał się mnie czy na pewno jestem gotowa, co robił chyba ze trzy razy, patrzyliśmy głęboko w swoje oczy. W jego zielonych tęczówkach widziałam cały mój świat. Widziałam tę miłość i troskę, potrzebę bycia blisko i potrzebę bycia kochanym... Jest między nami silna więź.**

*Następnego dnia*

W niezrównanym tępie ubrałam się i zeszłam do sali, kiedy zorientowałam się, że zostawiłam w niej swoją torebkę. Myślałam, że nikogo tam nie będzie - w końcu jest 7 rano. Wszyscy powinni jeszcze spać po wczorajszej ostrej libacji lub co najmniej leczyć kaca. Po całej sali jednak krzątał się zrozpaczony, skacowany Niall. Jego blond włosy sterczały na wszystkie strony. Ledwo dopięte spodnie wyglądały jakby miały zaraz ześlizgnąć się z jego idealnych bioder. O niechlujnie założoną koszulkę zaczepiła się jakaś długa nić. Boziu Nialler, jak ty wyglądasz... A przecież dzisiaj koncert. Ciekawe jak reszta. Jednak impreza w środku tygodnia nie była takim dobrym pomysłem jak wydawało się panu Malik'owi.

- Niall, coś się stało? - zagadałam nie pewnym głosem.

- Ja... ja... Moja git-tara.

- Co z nią?

- Nie mogę jej nigdzie znaleźć! Jestem pewien, że zostawiłem ją tutaj - wskazał trzęsącym się palcem na pusty futerał w rogu.

- Spokojnie, to tylko gitara, która na pewno gdzieś, hm... - rozejrzałam się po sali - ...no gdzieś tu jest, na pewno.

- O niee! - pierwszy raz widziałam go w takim stanie - Kto?! ... Jak?! ... Kiedy?! Moja kochana! Z.a.b.i.j.ę.- wywarczał przez zaciśnięte zęby. - Zabiję jak tylko dorwę. - Z kosza na śmieci wyciągnął porozbijaną, lakierowaną jasnobrązową gitarę z czarnymi wzorkami na bokach. Struny powywijane były na różne strony. Złapał ją mocno i przycisnął do torsu jakby była najważniejszą rzeczą w jego życiu. - To pamiątka. - Wymruczał w  końcu cicho przez łzy. - Nie powinienem był jej tutaj przywozić. - Ze spuszczoną głową i instrumentem pod pachą ruszył w stronę wyjścia. Biedny Niall, widać, że była dla niego bardzo ważna. Chwilę jeszcze pokręciłam się skanując wzrokiem pomieszczenie, zanim w rogu dostrzegłam jasnofioletową torebkę na srebrnym łańcuszku. Chwyciłam ją i czym prędzej udałam się do pokoju, gdzie czekał na mnie ubrany już Harry.

- Wcześnie wstałeś.

- Śniłaś mi się.

- Oojć, to musiał być koszmar, skoro się przebudziłeś.

- Nie prawda. Tęskniłem, nie było Cię obok. - Ujęłam jego twarz w dłonie i delikatnie ucałowałam. - Kocham Cię. - Szepnęłam prosto w jego pełne usta.

- Tylko ty. Niczego więcej mi nie trzeba.

*Oczami Harry'ego"

Obudził mnie telefon, który głośno i uporczywie wibrował pod moją poduszką. Od niechcenia zacząłem szukać urządzenia. Wreszcie po omacku natrafiłem na brzęczydło. C.h.o.l.e.r.n.e. brzęczydło. Uniosłem się do pozycji siedzącej i looknąłem na ekran. 3 połączenia nieodebrane i jedna wiadomość, którą od razu otworzyłem, kiedy zobaczyłem nadawcę. To Paul:


No pięknie, o co chodzi tym razem?  Już miałem nacisnąć zieloną słuchawkę wybierania, kiedy usłyszałem na korytarzu jakieś hałasy. Drzwi obok trzasnęły co oznaczało, że to Niall wrócił do swojego pokoju. Szybko wstałem i ubrałem czyste ciuchy. Ale zaraz.... Gdzie się podziała Emily? Spędziliśmy cudowną noc, chyba nie zamierza mnie tak teraz zostawić? Coś nie tak? Z moich rozmyślań wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi.

- Wcześnie wstałeś. - Uff, a ja głupi dałem się nabrać...

...

*Oczami Zayn'a*

Moja księżniczka jeszcze spała i to tak smacznie, że nie miałem zamiaru jej budzić. Pogrążona w śnie wyglądała tak słodko i niewinnie. Cała Pezz. Zszedłem więc sam na dół po coś do jedzenia. Kiedy wkroczyłem do sali, natychmiast ruszyłem w stronę kuchni znajdującej się za drzwiami. Na stole ujrzałem pizzę. Pizzę? Serio jedliśmy wczoraj pizzę? Nic nie pamiętam. Obok leżała popielniczka pełna petów, a w rogu walały się butelki. O tak, gruby melanż. Było co świętować, ale dzisiaj wracamy do pracy. Zrobiłem szybko dwa koktajle z kupionych wczoraj truskawek i bananów, trzy kanapki z pomidorem a w zęby chwyciłem zimny kotlet i ruszyłem na górę. Perrie już nie spała. Przeciągała się mrucząc przy tym słodko. Słońce wkradało się przez szparkę w zaciągniętych jeszcze zasłonach i padało wprost na drzwi tak, że kiedy je otworzyłem stałem w strumieniach jego światła.

- Jestem panno Malik. - Uśmiechnąłem się zawadiacko, a ta pokiwała palcem:

- Nie tak szybko, to dopiero zaręczyny. - i uśmiechnęła się do mnie.

- Dla Ciebie zaręczyny, ale dla mnie początek nowego rozdziału i koniec życia w cieniu strachu, że Cię stracę. Teraz już mniej się o to boję.

- Strachu? Skarbie, przecież ty się niczego nie boisz. - Naburmuszyła dziobek, w który szybko ją cmoknąłem.

- Kocham Cię. - Wypowiedziałem jej w usta i zafundowałem kolejnego tym razem bardziej soczystego całusa i podałem śniadanie.

- Jesteśmy sobie przeznaczeni. - Zaciągnęła się powietrzem, zamrugała dwa razy i zerknęła na kanapki. - Hmmm, dobry pomidor nie jest zły. - I wsunęła wszystkie kanapki. Nawet moją!

- Ee, tak... Masz szczęście, że jesteś taka słodka. - Zaśmiała się z pełną buzią niczym wiewiórka zbierająca zapasy na zimę. Szybko dałem susa pod cieplutką kołdrę. Nie zamierzałem tak szybko wstawać. No bo raany - jest po siódmej. Za nami gruby melo, a przed nami 3-godzinny koncert. Niestety - jak się okazało, Paul miał dla nas nieco inne plany...

***

- To?... T-to? To... jest boisko? A może... łąka...? Ej no, co to do cholery jest?!

- Zayn, nie rób problemów. Damy radę. Dobrze widziałeś, że tamta arena nie nadaje się już do niczego.

- Tak, właśnie - damy radę. Jesteśmy tu dla naszych fanów. Czy to ważne czy śpiewasz na prawdziwej scenie czy na... na tym czymś? - wskazał na ogrodzone, niegdyś boisko do piłki nożnej a teraz może raczej jest jakaś polanka? Coś w ten deseń.

- Nie chłopcy! Nie chodzi o to! Mieliśmy mieć ranek i południe wolne? Mieliśmy. A tymczasem z łóżka zrywa mnie i moją narzeczoną Hazz, do którego dzwonił zdezorientowany i egoistyczny nie potrafiący sobie sam z niczym poradzić kurwa mać Paul i oświadcza nam, że śpiewamy ni mniej ni więcej znanym nam miejscu. Wyciąga nas z hotelu i na kacu każe oglądać to coś. To coś! - Zdenerwowany Malik nawijał jak opętany, aż w końcu spokojniejszym rozżalonym tonem dodał: - Chciałem ten dzień spędzić z Perrie. Ten wyjątkowy dzień... - I znowu wybuchł: - A gdzie wgl do j.a.s.n.e.j.c.h.o.l.e.r.y. jest Paul?!! - Wszystkich nas zatkało. On rzeczywiście był zły, kipiał wściekłością. W sumie to miał rację, ale nie musiał tak gwałtownie reagować. No i cała ta sytuacja nie wyglądała znowu aż tak źle. Po prostu Paul zadzwonił rano, że wystąpiły jakieś problemy. Po złożeniu sceny okazało się, że podest jest nadpęknięty. Próbowali to naprawić, ale  tylko pogorszyli sprawę. A że koncertu nie mogli, a bynajmniej nie chcieli odwoływać, (no bo wyobraźcie sobie te smutne miny fanek) to wraz z prezydentem miasta postanowili przystosować do występu tutejsze boisko do piłki nożnej, które bądź co bądź już dawno nie było używane, ale po ogarnięciu nawierzchni i skoszeniu trawy nie było najgorsze. Chłopcy sie wściekli, bo miało być trochę czasu wolnego, a tym czasem wyszło nieco inaczej i tak oto na kacu musieli latać po prażącym słońcu...
C.D.N. :))








~~ Lots of love <3

 

7 komentarzy:

  1. OMG to jest świetne! Przeczytałam wszystkie rozdziały, a potem zrobiłam to jeszcze raz i przez cały czas się uśmiechałam. A gdy czytałam jak Harry Przedstawia fanom swoją dziewczynę ryczałam jak głupia. No i zaręczyny.... nie chcę się rozpisywać więc dodam jeszcze tylko że z wielką niecierpliwością czekam na nn ! <3 ~Ann

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy możemy się spodziewać nexta?

    OdpowiedzUsuń
  3. Hah, biedni chłopcy, a Malik - spokojnie bombowcu xdd

    Lecimy dalej xd

    / Frannie

    OdpowiedzUsuń